Garncarstwo to tradycja przekazywana w rodzinie pana Jana z pokolenia na pokolenie – sam poznał jego tajniki dzięki ojcu. Rzemiosłem zajął się w 1970 r., wcześniej pracował w kopalni. Początkowo wyrabiał doniczki, które były bardzo pożądanym towarem. Z czasem rozszerzył działalność o produkcję naczyń, w tym – mis tworzonych na wzór marokański. Prace pana Jana cechuje charakterystyczny dla regionu brak zdobień, prostota wykonania naczyń. Wyroby wykorzystywane w gospodarstwie są dodatkowo pokrywane polewą, topioną w temperaturze 95 stopni.
Własny warsztat założył w 1997 r. Nazywa go warsztatem „ruchomym”, często bowiem zabiera w podróż wszystkie potrzebne narzędzia i urządza pokazy rzemiosła podczas imprez w całej Polsce. Pracownia pana Jana to miejsce często odwiedzane przez wielbicieli rękodzieła. Z wizytą przybyli tu także przedstawiciele Muzeum Etnograficznego im. S. Udzieli w Krakowie oraz Muzeum Etnograficznego w Warszawie.
Jak opowiada pan Jan, przygotowanie materiału do pracy jest bardzo czasochłonne. Aby powstało naczynie, najpierw należy znaleźć odpowiednią glinę. Pan Jan pozyskuje ją głównie z pola za domem: „Glinę się przywozi na zimę, żeby się rozmroziła. Potem się ją walcuje i trzeba wyrobić jak makaron, żeby nie było powietrza” – mówi. Dopiero wtedy materiał jest gotowy do użytku.
Pan Jan chętnie uczestniczy we wszelkich imprezach, podczas których może dzielić się swoją pasją. Wziął udział w pokazach w Krakowie (wspólnie z bractwem rycerskim) i Bielsku-Białej. Regularnie odwiedza festyny w Branicach, gdzie znajduje się oddział Muzeum Archeologicznego. Szczególnie lubi pracę z najmłodszymi. Dzieci zresztą również uwielbiają warsztaty garncarskie, bo tworzą podczas nich przedmioty, które potem mogą zabrać do domu i pokazać rodzicom.
Obecnie tworzenie wyrobów z gliny pan Jan traktuje jako dodatkowe zajęcie i hobby. Wcześniej przez 30 lat miał własną firmę garncarską, która najlepiej funkcjonowała w latach 90. – w tym czasie swoje produkty wysyłał głównie za granicę, do Niemiec, Holandii i Francji.
Martwi się tym, iż nikt nie chce przejąć po nim umiejętności, ale szansę widzi w cyklicznie organizowanych warsztatach dla dzieci. Przyjeżdżają na nie grupy ok. 40 – 50 dzieci. Dodatkowym atutem takich warsztatów jest piękne otoczenie, w którym się odbywają, i atrakcje dostępne w ogrodzie: grill czy ognisko.
Pan Jan Głuszek zmarł w 2015 roku.
oprac. Katarzyna Pracuch, 2011 r.