Pogoda znowu nas nie rozpieszczała... Co prawda w sobotę rano jeszcze widać było promyki słońca, które nieśmiało próbowały przedostać się zza chmur, ale później niebo zrobiło się zupełnie szare. Na szczęście nie przestraszyło to ani twórczyń, ani turystów i Majenie w Skansenie (w Kolbuszowej) odbyło się zgodnie z planem.
Bibułkarki z Przychojca i Miłocina przywiozły naręcza krokusów, maków, niezapominajek i żonkili, którymi ustroiliśmy łąkę. Wszyscy odwiedzający skansen tego dnia mogli posadzić także samodzielnie zrobione kwiaty, jednak zwykle, dumni ze swojego dzieła, woleli zabrać je ze sobą. Każdy chciał spróbować sił w bibułkarstwie – dziewczynki, chłopcy, ich rodzice i dziadkowie. Spod ich rąk wychodziły przeważnie krokusy – trudniejsze wzory, jak bzy, gałązki jabłoni czy jaśminu, pozostało podziwiać lub kupić – szczególną popularnością cieszyły się jednak małe koszyczki różyczek.
Na najmłodszych czekały warsztaty plastyczne, na których oczywiście także wystąpiły motywy kwiatowe, w postaci kwietnych stempelków i dziurkaczy. Dzieciaki z zapałem (i w ścisłej tajemnicy) tworzyły laurki na zbliżający się Dzień Matki.
Tego dnia nawet proziaki (rodzaj regionalnych bułek-placków), przywiezione przez panie z Miłocina, miały kształt kwiatów. Można było także spróbować chleba ze smalcem czy pysznego ciasta (rozeszło się błyskawicznie!) z pierwszym w tym roku rabarbarem. Ciekawość wzbudzał także napój z dwóch rodzajów mięty – pieprzowej i jabłkowej.
Żeby majeniu stało się zadość, o trzynastej wyruszyliśmy przystrajać skansenowe kapliczki. Używa się do tego gałązek iglaków i drzew liściastych oraz specjalnie przygotowanych kwiatów. Bibułę trzeba zamoczyć na chwilkę w parafinie, dzięki czemu nie zniszczy się już przy pierwszym deszczu. Efekty naszej pracy możecie podziwiać na zdjęciach.
Dziękujemy wszystkim uczestnikom imprezy, którzy nie przestraszyli się deszczu i razem z nami tworzyli majową łąkę. Kolejne spotkanie ze Szlakiem w Kolbuszowej już 3 lipca!
Galerię zdjęć można zobaczyć na portalu
podkarpackiej części Szlaku.
W tradycji ludowej wsi polskiej już w latach 70. XIX w. majowe nabożeństwa odprawiano przy przydrożnych kapliczkach. Zwyczaj ten upowszechnił się szybko także w miastach oraz w środowisku dworskim. Wieczorami przy kapliczkach gromadzili się mieszkańcy z sąsiedztwa, by modlić się i śpiewać pieśni. Już pod koniec kwietnia kapliczki odnawiano, malowano i ozdabiano, czym głównie zajmowały się kobiety. Do dziś tradycja ta jest kultywowana; kapliczki ubiera się wieńcami z gałęzi, żywymi i sztucznymi kwiatami, które jeszcze nie tak dawno wykonywano z bibuły. Coraz częściej oświetlenie stanowią choinkowe lampki, elektryczne latarnie i lampy, choć nadal też w wielu z nich palą się świece i znicze. Wierni, zgodnie z dawnym zwyczajem, zostawiają w kapliczkach drobne pieniądze przeznaczone na oświetlenie, traktując ów gest jako swego rodzaju wotum.