Stanisław Dziedzic zainteresował się kowalstwem w dzieciństwie. Posłany do kowala usłyszał, że z jego śniadą cerą pasowałby mu ten zawód i tak już zostało.
Po uzyskaniu świadectwa szkoły zawodowej Stanisław Dziedzic odbył praktykę. Następnie złożył podanie w nowosądeckim cechu, w którym odbywał się egzamin czeladniczy. Po sześciu latach pracy zdał kolejny egzamin w Krakowie. Był to egzamin mistrzowski. Miejscem jego pracy był PGR w Lipnicy Wielkiej, w którym podkuwał konie, kuł części do wozów i lemieszy, a także wykonywał ozdobne zawiasy, klamry, podkowy i koła do wozu. Pracował także przy budowie owczarni na Białej oraz w Tyliczu, gdzie wytwarzał zawiasy, klamry i śruby. Nigdy nie korzystał z rysunków. Dobre wykonanie pracy było możliwe dzięki jego talentowi i wieloletniemu doświadczeniu. Ulubionym zajęciem Stanisława Dziedzica było podkuwanie koni. Miał wówczas możliwość spotykania i dyskusji z wieloma ludźmi.
Podczas swojej długoletniej pracy wykształcił wielu uczniów, ale nie wszyscy poszli w jego ślady.
Obecnie Stanisław Dziedzic jest na emeryturze, lecz w miarę potrzeb wykonuje drobne prace dla sąsiadów. Wspomina, jak dawniej, zamiast współczesnego spawania elektrycznego, stosowano zgrzewanie ogniskowe, polegające na rozgrzaniu dwóch metali i łączeniu ich ze sobą . Kiedy Stanisław Dziedzic był młodszy, odwiedzały go wycieczki, którym opowiadał o technikach wykorzystywanych w kowalstwie. Obecnie nie czuje się już na siłach, żeby uczestniczyć w pokazach.
oprac. Magdalena Kowalczyk, 2008 r.