Pan Edward zmartł w 2016 roku w wieku 65 lat.
wpis archiwalny:
Pan Edward pracuje w warsztacie garncarskim od około trzynastu lat, chociaż rzemiosła tego nauczył go w dzieciństwie jego ojciec. Twierdzi, że jeśli ktoś chce zostać prawdziwym garncarzem, powinien interesować się tą pracą od małego. Sam wspomina swoje trudne początki, gdy na polecenie ojca robił najpierw dziesiątki podstawek i miseczek, w większości nieudanych, i jak stopniowo nauczył się je „wyciągać”, czyli robić z nich dzbanki i inne, wyższe naczynia. Podkreśla, że tylko metodą prób i błędów, po wielu latach doskonalenia i dopracowywania, można osiągnąć naprawdę zadowalające efekty.
Mimo, że pracę można wykonać szybciej przy pomocy elektrycznego koła garncarskiego, pan Edward korzysta głównie z koła nożnego („na energię jądrową" – śmieje się pan Gacek). Gdy dzieło jest gotowe, wypala je i szkliwi, a gdy czas pozwoli, również zdobi i maluje. Pan Edward nigdy nie traktował garncarstwa jako głównego źródła dochodu. W czasach funkcjonowania spółdzielni tworzył dla Cepelii, która zajmowała się pośrednictwem w sprzedaży. Czasem wykonywał także zlecenia dla muzeów. Dziś to raczej pasja trzyma go w warsztacie, ponieważ samo rzemiosło jest pracochłonne i nie przynosi większych zysków. Dzieła sprzedaje najczęściej zainteresowanym, którzy przychodzą do pracowni, a także podczas kiermaszów i targów.
Córki pana Edwarda, mimo że wykazywały pewne zdolności, nie poszły w ślady ojca. Jak twierdzi pan Edward, „nie jest to zajęcie dla kobiet – brudzące i nie dające stałych przychodów ma się nijak do np. pracy w biurze”. Popularniejsze wśród kobiet jest tworzenie rzeźb w glinie, których również sporo znajduje się w warsztacie. Pan Edward twierdzi, że garncarstwem można zajmować się tylko z pasji – nauka rzemiosła zajmuje dużo czasu i ma swoje skutki uboczne. Problemem powszechnie dotykającym garncarzy jest przede wszystkim reumatyzm, cierpi na niego ponoć większość osób przez dłuższy czas trudniących się tym rzemiosłem. Pan Edward uważa jednak, że satysfakcja, jaką odczuwa z dobrze wykonanej pracy, a także uznanie innych, wynagradza mu wszelkie trudy z nią związane. Pan Edward został wielokrotnie uhonorowany nagrodami na konkursach rzemiosła.
Otwarta pracownia
Aby promować garncarstwo, pan Edward i pan Adam Kościelniak podjęli się niełatwego dzieła odrestaurowania i przywrócenia do działania zabytkowej, dziewiętnastowiecznej garncarni, należącej niegdyś do rodziny Rączków. Znajduje się ona niedaleko domu pana Adama, na ulicy Garncarskiej.
Garncarska 8
Garncarnia jest niezwykle malowniczym, drewnianym budynkiem dwuizbowym. Szczególną uwagę przyciąga przede wszystkim zabytkowy piec do wypalania, wewnątrz którego umieszczono wiele wyrobów garncarskich autorstwa pana Rączki, poprzedniego właściciela, oraz 150-letnie koło garncarskie. Na podwieszanych półkach znajdują się liczne naczynia gliniane, wiele z nich to pięknie zdobione dzieła obu artystów.
Zabytek ten jest udostępniany dla zwiedzających, głównie grup zorganizowanych, po telefonicznym ustaleniu wizyty. Oprócz możliwości zobaczenia garncarni, główną atrakcją są przede wszystkim pokazy rzemiosła, prowadzone przez pana Edwarda.
Zabytkowa Garncarnia:
Rabka-Zdrój
ul. Garncarska 8