Pani Weronika już od szkolnych lat tworzy kwiaty z bibuły. Wtedy też, tak jak i inne młode dziewczęta, robiła kwietne ozdoby do wieńców dożynkowych czy feretronów, na wesela. Robienie kwiatów z bibuły nigdy nie było jej głównym źródłem dochodu, a raczej zdolnością i hobby przejętym od matki, którą wielokrotnie proszono o tworzenie wianków na różne uroczystości.
Robieniem kwiatów zajmuje i zajmowała się zwykle zimą i na specjalne okazje. Zimą jej pokój przypomina istną kwiaciarnię, tyle tam kwiatów. Mówi jednak: „Mnie tam cieszą bardziej kwiaty w ogrodzie”. Mimo to jej miłość do kwiatów powoduje, że także te z bibuły dają jej wiele radości i dlatego lubi je tworzyć; nie ma jednak swojego ulubionego rodzaju.
Pani Targosz, w przeciwieństwie do większości kobiet tworzących tego typu kwiaty, już od zawsze dążyła do maksymalnego upodobnienia swoich dzieł do autentycznych roślin. Tworzy różne rodzaje kwiatów: róże, stokrotki, tulipany, narcyzy, piwonie, kaczeńce, goździki, maki, gałązki jabłoni i hortensji oraz inne. Zawsze dba o ich naturalny wygląd, stąd często zamiast kawałków drutu korzysta z prawdziwych gałązek, na których przymocowuje kwiaty z bibuły.
Kwiaty wygniata się ręką lub przy pomocy szydełka, kształt nadają oczywiście nożyczki; wszystko zależy od rodzaju kwiatu, jaki chce się otrzymać. Dziś tworzy przede wszystkim z bibuły, ale w przeszłości wykorzystywała także kolorowe gąbki, serwetki papierowe itp.
Warsztatem nazywa kartonowe pudełko, pieczołowicie przechowywane w kuchni – w nim pani Weronika trzyma bibuły różnych kolorów i kształtów fragmenty, druciki, nożyczki, a także… zużyte szminki. Te służą jej do obmalowywania brzegów płatków kwiatowych, głównie róż. Środki niektórych kwiatów maluje w równie oryginalny sposób – macza w wodzie ścinki z czerwonej bibuły, a gdy ta namoknie i kolor zabarwi wodę, pani Targosz zanurza w naczyniu palce i to nimi właśnie koloruje.
W bogatej kolekcji kwiatów ma także pracę-ewenement, czyli kapliczkę powstałą ze wspólnej pracy jej i pani Emilii Leśniak (rzeźbiarki ze Stryszawy). Podczas gdy pani Leśniak dostarczyła rzeźbę Matki Boskiej, pani Targosz skonstruowała samą kapliczkę z kwiatową, bibułową dekoracją.
Jak większość okolicznych artystów, należy do Stowarzyszenia Twórców Ludowych; jako twórca ludowy zdobyła wiele nagród i dyplomów, które przechowuje w tworzonej przez siebie kronice. Niegdyś podróżowała wiele i brała udział w różnorakich festiwalach i targach w Polsce, obecnie (ze względu na swój stan zdrowia) angażuje się tylko w okoliczne imprezy kulturalne, przede wszystkim w Żywcu.
Rzadko udaje jej się dziś sprzedać swoje prace – twierdzi, że nikt nie jest zainteresowany kupowaniem kwiatów z bibuły, skoro mogą mieć takie z plastiku. Dlatego zwykle robi kwiaty jako ozdoby czy prezenty, z których jej bliscy i znajomi bardzo się cieszą.
Doświadczeniem w rzemiośle chętnie dzieli się z innymi: prowadzi pokazy i warsztaty dla dzieci szkolnych i przedszkolnych. Kiedyś miała także dwie uczennice ze Stryszawy – kobiety, które odwiedzały ją w domu i próbowały przyswoić sobie technikę robienia kwiatów. Córki pani Weroniki, mimo że przejawiają zdecydowanie większe zdolności artystyczne, nie przejęły matczynej pasji do kwiatów, co ta doskonale rozumie – nie jest to zajęcie, z którego mogłyby się utrzymać.
Pani Weronika chętnie przyjmie zamówienia na kwiaty z bibuły.