Jan Piechowicz zmarł.
Wpis archiwalny:
Dawniej pan Jan miał ręce pełne roboty – wykuwał ludziom z okolicy wszystkie potrzebne w gospodarstwie sprzęty. Dziś, gdy zapotrzebowanie na kowali radykalnie się zmniejszyło, może zająć się tym, co lubi najbardziej: kowalstwem artystycznym. Wytwarza więc świeczniki, lampki, kwiatki, winogrona ze śrutu. Wzory podpatruje w telewizji, w gazetach lub wymyśla sam.
Pan Jan ma przy domu tradycyjną kuźnię, z paleniskiem w rogu, kowadłem, miechami, wiertłami i wielkim imadłem. Pozostałe narzędzia, potrzebne do artystycznej obróbki, wykonał samodzielnie. Są to przede wszystkim młoty z rozmaitymi rowkami i nacięciami, służące do wytłaczania wzorów.
Pochodzi z rodziny kowalskiej. Wujek pracował w Poznaniu, tam miał kuźnię. „Potem przeniósł się tutaj, ale kuźnię sprzedał. Miech drewniany był, szkoda” – wspomina pan Jan. Jest wykształconym kowalem: trzy lata kształcił się w Grybowie, uzyskując stopień czeladnika, następnie, w 1975 roku, zrobił kurs mistrzowski. Ukończył także kurs na spawacza.
Obecnie pan Jan jest jednym z nielicznych tradycyjnych kowali w okolicy, przez co niestety ciężko mu pracować, bo do pracy w kuźni potrzeba dwóch osób – jedna musi trzymać, druga kuć. Pomoc jest szczególnie ważna w przypadku kowalstwa artystycznego, gdzie wymagana jest duża precyzja. Nie każdy jednak może pomagać: jak twierdzi pan Jan, „te ozdóbki to trza wiedzieć, jak zrobić”.
oprac. Anna Kurpiel, 2009 r.
Otwarta pracownia
Pan Jan ma przy domu tradycyjną kuźnię, z paleniskiem w rogu, kowadłem, miechami, wiertłami i wielkim imadłem. Pozostałe narzędzia, potrzebne do artystycznej obróbki, wykonał samodzielnie. Są to przede wszystkim młoty z rozmaitymi rowkami i nacięciami, służące do wytłaczania wzorów.
Ropa 661
18 35 34 679 38-312 Ropa