Panią Annę zastałam w ogrodzie, przy pracy nad haftem, otoczoną gromadką wnuków zapatrzonych w kolorowe wzory. Fascynacja tradycją przechodzi w rodzinie pani Anny z pokolenia na pokolenie. Twórczość pani Anny rozpoczęła się w zespole Podegrodzie, gdzie początkowo naprawiała stroje, następnie zaczęła wyszywać. W zespole poznała swojego męża – obecnie już nie tańczą, za to tradycję kontynuują najmłodsi. Wnuczki dopytują babcię, kiedy nauczy je haftować. Pani Anna mówi, że muszą jeszcze trochę podrosnąć.
Pani Anna wyrabia kaftany, spodnie, gorsety. Koszul pani Anna nie haftuje, ma swoją, którą zrobiła sama w młodości, ale na zamówienie nie haftuje.
Prawdopodobnie jej babcia wyszywała, w Podegrodziu podobno są jeszcze stroje wykonane przez nią, ale nie wiadomo które, bo umarła, kiedy mama pani Anny była małą dziewczynką. Śmieje się, że to chyba w genach coś po babci jej zostało i stąd to zamiłowanie do haftu.
Wzory pani Anna czerpie ze starych strojów, wymienia nazwy ściegów: wisełka, ósemka. Podegrodzki kwiotek. Podkreśla, że wyszywanie jest zajęciem pracochłonnym, na przykład wyszycie kaftanu zajmuje ponad miesiąc codziennej pracy. Zdradza jeden z sekretów podegrodzkiego haftu: metalowe drobne koraliki, którymi były wyszywane oryginalne kaftany, obecnie są niedostępne i już się nimi nie wyszywa. Pani Anna odpruła od starych już zniszczonych kaftanów. Duże metalowe guziki można kupić bez większego problemu, jeden kaftan ma około sześćset takich guzików. Najpierw na materiale powstaje haft, a później krawiec szyje. Kiedyś szyło się stroje ręcznie, obecnie na maszynie.
Jest to dodatkowe zajęcie pani Anny, przede wszystkim hobby i zamiłowanie, ale także dodatkowe źródło dochodu. Kiedyś jeździła na targi, jarmarki i pokazy, obecnie już nie, ma też kilka dyplomów z konkursów, np. w Limanowej zdobyła kiedyś pierwsze miejsce.
Po uzgodnieniu telefonicznym można przychodzić do pani Anny lub złożyć indywidualne zamówienie na konkretne dzieła.