Przygoda pani Teresy z haftem rozpoczęła się jeszcze w rodzinnym domu: mama i babcia haftowały i robiły na drutach, więc i ona chciała poznać tajniki tych rzemiosł. Zaczęła od wykonywania szalików na drutach, potem haftowała kwiaty, aż wreszcie, już jako dorosła osoba, wpadła na pomysł stworzenia wyszywanego obrazu.
Pierwsze takiego dzieło wykonała z okazji obchodów 300. rocznicy beatyfikacji błogosławionej Kingi. Przez lata takich obrazów powstało znacznie więcej. Zgromadzone były w domu artystki wraz z imponującą kolekcją rzeźb, płaskorzeźb, haftowanych bluzek, sukienek i wielu innych przedmiotów. Najbardziej dumna pani Teresa była właśnie ze swoich, jak je nazywała, „obrazów igłą malowanych”. Niestety, pogarszający się wzrok nie pozwalał artystce dalej pracować. Żałowała, że nie może dokończyć wizerunku Matki Boskiej Licheńskiej – zbyt wiele jeszcze było do zrobienia, przede wszystkim wykonanie tzw. kokieterii, czyli mimiki twarzy.