Pan Andrzej jest bednarzem. Rzemiosłem zajął się w latach 70., z przyczyn finansowych. Wcześniej uczęszczał do szkoły, gdzie uczył się zawodu elektryka, pracował także w policji w Zakopanem oraz w kopani w Jaworznie. W swoim bogatym życiorysie posiada również epizod sportowy – zawodowo zajmował się boksem w klubie „Wiktoria Jaworzno”.
Jest samoukiem, umiejętności zdobywał dzięki wzorom udostępnianym przez innych bednarzy. Początkowo pracował w suterenie u swojego ojca. Warsztat był niewielki, lecz opłacalny. Produkował wtedy przede wszystkim małe wiaderka, które sprzedawał poza granicami Polski, głównie do Niemiec, ale także do Izraela. Dzięki tym zamówieniom mógł zainwestować w rozwój własnego warsztatu – kupił maszyny, które pozwoliły mu rozwinąć działalność i założyć firmę.
Dziś nadal eksportuje swoje wyroby na Zachód, prowadzi także sprzedaż przez Internet. Głównym odbiorcą towaru produkowanego w warsztacie bednarskim są firmy, m. in. kopalnie, które zamawiają kufle dla górników, np. z okazji Barbórki. Tego typu kufle są bardzo trwałe, zaimpregnowane woskiem pszczelim nie niszczą się. Pan Andrzej potrafi także zdobić swoje wyroby: gdy wykonywał na zamówienie meble w stylu góralskim, dekorował je stosownymi ornamentami.
Realizacja większego zamówienia zajmuje sporo czasu, ponieważ pan Andrzej pracuje sam. Przy kontaktach z kontrahentami podkreśla zawsze, iż jest to ręczna robota, a nie maszynowa produkcja, dlatego zajmuje więcej czasu. Używa sprawdzonych niemieckich narzędzi – pił, szlifierek, strugarek. Taki sprzęt jest szczególnie przydatny podczas pracy w twardym drewnie dębowym.
Dobrze zrobiony wyrób bednarski rozpoznaje się po tym, że nie widać złączenia drewna. „Nie ma prawa być śladu fizycznego”, mówi rzemieślnik. W swojej pracy wykorzystuje drewno dębu, świerku, olchy i jesionu. Z tego ostatniego wykonuje obręcze mocowane wokół wiaderek.
Pan Andrzej nie prowadzi warsztatów, ponieważ uważa, że młodzież nie ma cierpliwości do tego typu pracy. Nie jest zainteresowany również udziałem w targach i pokazach, ponieważ wiąże się to ze zbyt dużym nakładem finansowym. Chętnie natomiast pokaże zainteresowanym swój warsztat, wystarczy umówić się telefonicznie. Przy okazji można nabyć któryś z wyrobów pana Andrzeja – są tu one znacznie tańsze niż w sklepach.
oprac. Katarzyna Pracuch