Skośna ławeczka z wbitym gwoździem i wygodne krzesło – oto warsztat pracy wikliniarza. Pozostałe narzędzia są proste: nóż, sekator, młotek, taśma do mierzenia. Skompletowanie wszystkich niezbędnych sprzętów nie jest trudne, jednak aby zostać dobrym rzemieślnikiem potrzeba czegoś więcej – cierpliwości, wytrwałości i oczywiście zmysłu artystycznego.
Pan Andrzej zajmował się rękodziełem od 1956 r., miał wówczas kilkanaście lat. Uczył się od rzemieślnika z sąsiedniej wioski, bo w jego rodzinie nie było tradycji wikliniarskich. Chciał zdobyć umiejętność, która przyniesie mu dodatkowe pieniądze. Tak też się stało – przez kilkadziesiąt lat pan Andrzej pracował zawodowo (był m. in. kierowcą PKS), a w wolnych chwilach wyplatał.
Warsztat rzemieślnika znajdował się tuż koło domu. Znaleźć można było wyroby najrozmaitszych kształtów i rozmiarów: kosze, skrzynie i fotele, ozdobne kule i wazony, a także karmniki, domki i łódeczki z wiosłami. Najbardziej charakterystyczne dla twórczości pana Andrzeja były wiklinowe ryby. Wybór takiej formy nie jest przypadkowy – Zator jest miejscowością znaną z hodowli ryb, a sam artysta należy do Stowarzyszenia Doliny Karpia.
Wiklinę kupował w niedalekich Olszynach, bezpośrednio na plantacji pana Jana Gaździka. Wzory czerpał najczęściej z głowy, rzadziej z książek. Gotowe wyroby najczęściej pozostawał w formie naturalnej, czasami, na wyraźne życzenia klienta, maluje.
Pan Andrzej i jego żona Krystyna, która zajmuje się wyrobem koronek, często gościli na imprezach folklorystycznych w Małopolsce i na Śląsku.
Był z nami podczas każdej z dziecięciu edycji Festiwalu ETNOmania w skansenie w Wygiełzowie.
Przez cały czas niestrudzenie prezentując swoje rzemiosło i zarażając swoją pasją kolejne osoby. Będzie nam jego brakować.
Andrzej Żwawa zmarł 30.09.2020 r.
Oprac. Anna Bergiel
Otwarta pracownia
Pan Andrzej chętnie prowadzi warsztaty dla dzieci i młodzieży w „Ekocentrum” w Stryszowie, a także w szkołach, przedszkolach i we własnym warsztacie.