Tradycja strugania zabawek jest w rodzinie pana Krzysztofa bardzo silna, ponieważ jego przodkiem był Teofil Mentel, który zapoczątkował tradycję strugania ptaszków stryszawskich i od niego uczyli się wszyscy inni lokalni twórcy. Początkowo zajmował się stolarką, jednak po pewnym czasie można powiedzieć, że wrócił do korzeni, czyli do tradycyjnego tworzenia zabawek. Umiejętności wyniesione z domu rodzinnego pomogły w pracy, choć często oznaczało to rany od dłuta, zgnieciony palec czy nieuważne otarcie papierem ściernym, ale po pewnym czasie nawet nie czuje się zranień, dopóki nie zauważy się krwi, jak mówi pan Krzysztof. Dłonie twardnieją, przystosowują się do pracy z twardszym materiałem jakim jest drewno.
Zabawki są strugane najczęściej z lipy lub sosny wejmutki – są one wystarczająco miękkie by dało się nadać właściwy kształt struganym przedmiotom, a jeśli już jesteśmy przy formie, to można wspomnieć, że wszystkie są czerpane z tradycji ludowej. Część z nich jest wycinana maszynowo, ale są poddawane później obróbce ręcznej, by otrzymać właściwy wygląd. Pan Krzysztof zajmuje się głównie struganiem i wycinaniem zabawek, zdobienie też nie jest mu obce. Używa do tego procesu głównie dłut oraz noży, takich samych jak te, które był używane kilkadziesiąt lat temu.
Początkowo, tak jak wielu twórców, struganie zabawek odbywało się w kuchni, z biegiem czasu, wzrostem zainteresowania tradycyjną zabawką, a co za tym idzie zwiększonym zapotrzebowaniem na nie, założono warsztat, który mógłby pomieścić coraz większą ilość koników, ptaszków, krówek, kaczek, karuzel, ale także szopek, krucyfiksów i innych rzeźb. Zabawkarstwo nie jest jedynym zajęciem, którym trudni się pan Krzysztof – na swym koncie ma także o wiele większe prace rzeźbiarskie oraz te związane z religią. Jego twórczość w jakiś sposób określa to, co najbardziej lubi strugać – koniki i szopki, czyli dwa bardzo ważne aspekty ludowości: tradycję i wiarę.
Pan Krzysztof należy do stowarzyszenia lokalnej grupy działania „Podbabiogórze” i zdobywa nagrody na różnych konkursach, ale nie przywiązuje do nich wagi, więc wystarczy powiedzieć, że zdobył pierwsze miejsce podczas święta zabawki, gdy prezentowano konie bujane w 2013 roku.
Jak dojechać?
Najlepiej własnym transportem udać się do Stryszawy, niewielkiej miejscowości leżącej niedaleko Suchej Beskidzkiej. Będąc już na miejscu, jadąc od strony Suchej musimy wypatrywać stacji benzynowej, przed którą trzeba skręcić w lewo i kierować się cały czas prosto, za drogą mijamy do skrzyżowanie, przy którym stoi kościół pw. Św. Anny, następnie dom wypoczynkowy „Groń”, sklep z miodem „Pasieka”, sklep spożywczo-przemysłowy „Węgiel”, dojeżdżamy do niewielkiego mostku i za nim już znajdziemy dom pana Krzysztofa. Ciężko go przeoczyć, ponieważ ma charakterystyczne, jasne kolory – zielony i żółty, a przed posesją wisi piękny drewniany szyld.
Jeśli chodzi o transport publiczny, to busy z Krakowa w kierunku Zawoi podjeżdżają tylko do Kościoła pw. Św. Anny, ze skrzyżowania trzeba się kierować w górę, za drogą i wypatrywać wcześniej wymienionych punktów. Można trafić na lokalne busy, które jednak kursują bardzo rzadko. Przejście od skrzyżowania zajmuje około 10-15 minut.
oprac. Agata Skórczyńska, 2013