Pani Stanisława pochodzi i mieszka w Piątkowej, koło Nowego Sącza. Jej ogromną pasją jest rzeźbiarstwo i malarstwo.
Przed domem pani Motyki stała od zawsze kapliczka. Ludzie powiadają, że w tym miejscu, kiedyś tam, dawno dawno temu, zbójcy zamordowali dwóch, Bogu ducha winnych rybaków wracających z targu w Nowym Sączu. Na tym miejscu dziadek pani Motyki postanowił postawić kapliczkę i wykonał do niej figurę świętego Jana. Leciwa figura z biegiem lat po prostu się rozpadła i wtedy pani Stanisława, która słyszała o tym, że za lasem w Paszynie wszyscy rzeźbią, sama postanowiła ją odtworzyć. Figura ta stoi w kapliczce po dziś dzień.
Później trafiła do proboszcza z osławionego Paszyna, księdza Edwarda Nitki, który, jak wspomina „wszystkiego ją nauczył, pokazał co i jak rzeźbić” i namówił do dalszych prób artystycznych. Dzięki zaangażowaniu i pracowitości proboszcza, który podobno nudy nie znosił i wrażliwy był na ludzką biedę oraz miał łatwość w przekonywaniu ludzi do czynu, w okolicach małej wioski, w czasie kilkunastu lat, powstał prężny ośrodek twórczości ludowej. W wiosce i w Nowym Sączu zaczęto organizować wystawy, na które ściągali kolekcjonerzy sztuki ludowej z Polski, a wkrótce też i z całego świata.
Rzeźby pani Stanisławy maja od kilkunastu centymetrów do ponad metra wysokości (taka metrowa rzeźba powstaje prze koło miesiąc czasu), są to przeważnie świątki, zdarzają się też rzeźby o innej tematyce, ale raczej rzadko. Swoje rzeźby w większości maluje w pastelowe kolory, chyba, że ktoś sobie zamówi niemalowaną. Wykonuje też płaskorzeźby, maluje na szkle, ale jeśli chodzi o malarstwo, to preferuje olejne. Zajmuje się również plastyką obrzędową i bibułkarstwem.
Rzeźbiarstwo jest dla pani Stanisławy przede wszystkim hobby. Jej rzeźby cieszą się dużą popularnością i stara się je pokazywać, wychodzić z nimi do ludzi. Bywa na większości imprez o tematyce ludowej, które odbywają się w południowej Małopolsce.
Pani Stanisława bardzo chętnie pokaże, jak rzeźbi i poprowadzi warsztaty.
Oprac. Kuba Włodek