adres: | Mordarka 529 |
kod: | |
gmina: | Limanowa |
powiat: | limanowski |
email: | |
tel. kom.: | 504 121 182 |
GPS: | 49.6928, 20.4576 wyznacz trasę |
Kuźnia od zawsze była jednym z najważniejszych miejsc w życiu całej wiejskiej społeczności (obok kościoła czy młyna). To kowal wyposażał rolników w najpotrzebniejsze sprzęty do uprawy roli, a jego rola była bardzo istotna. Kuźnia bywała również centrum życia towarzyskiego – i niejednokrotnie (jak twierdzi Pan Leszek Lis z Kuźni Hefajstosa w Mordarce) jest takim centrum do tej pory.
Pan Leszek z wykształcenia jest kowalem, jednak wcześniej przez 21 lat pracował jako zawodowy żołnierz, był komandosem w Batalionie Desantowo – Szturmowym w Krakowie. Pracował również na misji w Bośni i Hercegowinie, ale kowalstwo zawsze było obecne w jego życiu. Założył swoją własną kuźnię w 2010 roku. Obecnie jest na emeryturze, ale dalej prowadzi działalność i realizuje bardzo dużą ilość zamówień. W promieniu 40 kilometrów od Mordarki jest tak naprawdę jedynym kowalem w okolicy. Większość zleceń otrzymuje z polecenia, sprzedaje dużo przedmiotów również do specjalistycznych sklepów, nie tylko w Polsce, ale również za granicą (do Niemiec, Słowacji). Jest ostatnim kowalem w okolicy, który do robienia siekier i ciupag nie używa spawarki.
Na brak zajęcia nie może zatem narzekać – jak sam twierdzi, jego działalność wyparła lokalnie produkty z Chin dzięki jakości wykonania. Kuźnia Hefajstosa wyposażona jest w piece na koks (tak jak było niegdyś), stojące na zewnątrz na wolnym powietrzu. Pan Leszek korzysta jednak w większości z pieca gazowego. Jest on mniej szkodliwy i bardziej wygodny do pracy. Młot nazywa swoim „pomocnikiem”. Używa tradycyjnych, typowych dla kowalstwa narzędzi i sprzętów: kowadła, imadła kowalskiego, dwóch pieców paleniskowych, maszyny do gięcia różnych przedmiotów (uratowanej ze złomu i bardzo starej – podobno pamiętającej czasy Franciszka Józefa), wiertarki (również zabytkowej), maszyny – brusa do ostrzenia oraz wszelkiego rodzaju młotów i młoteczków (kupowanych, ale również robionych własnoręcznie). Całe to tradycyjne, zabytkowe wyposażenie czyni kuźnię Pana Leszka niezwykle klimatycznym miejscem do odwiedzenia. Wszędzie wiszą przedmioty wykute przez naszego kowala: dzwonki, klatki na ptaki, świeczniki, a na ziemi straszy nawet żelazny ogromny pająk. Jeśli ktoś ma ochotę zakupić siekierę lub młot – są to przedmioty zawsze dostępne w kuźni i nie trzeba ich zamawiać specjalnie.
Wszystkie te narzędzia i maszyny potrzebne kowalowi nie mogą być zastąpione przez maszynę komputerową, kuźnia wówczas straciłaby na swoim charakterze. Pan Leszek pracuje na eksponatach muzealnych, które wciąż są w użytku i o które bardzo dba. Zależy mu na tym, by kuźnia nie straciła tradycyjnego ducha.
W Kuźni Hefajstosa wykonuje się blachy, lemiesze do pługów (sprzedawane w sezonie na orkę), siekiery, kopaczki, lampy, dzwonki, grille do ogrodu, kosy świeczniki, repliki dla grup rekonstrukcyjnych (topory, miecze, noże z pięknymi rękojeściami, bagnety, a nawet maczugi), noże survivalowe i wszelkiego rodzaju mniejsze przedmioty. Pan Leszek robi również metalowe barierki na balkony – w jego domu balkon zdobią właśnie jego dzieła. Pomysły na nowe przedmioty przychodzą mu łatwo, wszystko „jest w głowie”. Jak wspomina – każdy kowal ma swój własny motyw. U Pana Leszka są to motywy roślinne – jeśli wykonuje akurat ogrodzenie, bramę lub płot – w projekt wplata motywy roślinne.
By móc wykuć przedmiot, trzeba najpierw mieć materiał – źródłem są złomowiska, a wykorzystuje się np. resory, sprężyny samochodowe, słowem – wszystko co można przekuć w dobrą stal. Musi być to stal wysokogatunkowa. W kuźni jest gorąco, ale również dość ciemno po to, żeby widzieć dobrze kolor stali – po kolorze w piecu Pan Leszek stwierdza ile stal ma stopni.
W wolnej chwili Leszek Lis jeździł na pokazy kowalskie do Zakopanego, w Bieszczady, na Słowację. Ubiera wówczas swój skórzany strój i biżuterię. Co roku w styczniu jeździ do Żurady pod Olkusz, gdzie odbywają się pokazy i odtwarzane jest Powstanie Styczniowe. Oprócz tego jest zapalonym motocyklistą – uwielbia jeździć na wszelkiego rodzaju zjazdy. Wówczas „ładuje baterie” do ponownego powrotu do pracy i tworzenia nowych, ciekawych przedmiotów w swojej kuźni.
oprac. Katarzyna Pracuch 20202