Rzemiosło to na skalę masową rozwijało się zwłaszcza we wsiach łemkowskich – Bielance i Łosiu. Łemkowie parali się produkcją dziegciu już w XVII wieku, a dziegieć – dzięki swym właściwościom leczniczym – zwany był „łemkowską apteką”. Wyrabianiem dziegciu zajmowały się całe rodziny, a receptury przekazywane były z pokolenia na pokolenie.
Dziegieć to gęsta, żółta lub czarna ciecz o charakterystycznym zapachu. Otrzymywano ją w procesie suchej destylacji kory. Pracę rozpoczynano od wykonania mielerza, czyli mniej więcej metrowego dołu w ziemi, oblepionego wewnątrz gliną. Dół wypełniano szczapkami odpowiedniego drewna, którego właściwy rodzaj i jakość gwarantowały pozyskanie dziegciu. Sztuką było wyszukanie żywicznych kawałków, tzw. smołki. Kolejny etap prac to podpalenie stosu i kilkugodzinne czekanie, aż z rury odprowadzonej z samego dna mielerza wypłynie dziegieć.
Dziegciarz – w wełnianym ubraniu, wyposażony w pewnego rodzaju plecak, lejki i miarki – wędrował przez wioski i sprzedawał ten zdrowotny specyfik. Zachwalał przy tym właściwości dziegciu, wykorzystywanego do leczenia ran i na choroby skórne, chroniącego przed robactwem czy – w gęstszej postaci – używanego jako smar lub klej.